TK



Tradycja i postęp, czyli o kłopotach Europejczyków z radzeniem sobie z problemami

Ancien Régime| chrześcijańskie korzenie Europy| federacja europejska| fenomen Solidarności| konserwatyzm| Reformacja| sekularyzacja| Unia Europejska

włącz czytnik

Niektórzy konserwatywni myśliciele moment przełomowy upatrywali w reformacji: to wówczas człowiek miał sobie wówczas przyznać prawo swobodnego interpretowania zasad religijnych, a skoro w tak fundamentalnej sferze uznał się za godnego do wydawania dowolnych sądów, to tym bardziej zapragnął podług swego nieskrępowanego niczym uznania kształtować rzeczywistość polityczną i społeczną. Krytycy takiej interpretacji zwracają uwagę, że to reformacja miała poskromić dowolność interpretacyjną przynależną dotąd hierarchii kościelnej, z papieżem na czele. I jedni i drudzy widzą zarazem kontekst polityczny, który splótłszy się z religijnym, sprawił, że reformacja tak gruntownie przekształciła Europę. Wciąż jednak była to przebudowa w ramach dotychczasowego porządku, w którym po prostu inaczej niż dotąd rozłożono akcenty.

Rewolucja ponad wszystko

Na rewolucję totalną – godzącą w fundamenty religijne, kulturowe i polityczne – trzeba było jeszcze poczekać. Nie była z pewnością taką samoograniczająca się Chwalebna Rewolucja, która jedynie dokonała korekty tego, kto i jak ma rządzić Anglią, tym bardziej trudno za nią uznać różne krótkotrwałe bunty chłopskie czy mieszczańskie, z których przeważnie niewiele wynikało. Oświeceniowe idee przyświecały twórcom Stanów Zjednoczonych, ale ich rewolucyjne zapędy trzymane były w ryzach przez anglosaski zdrowy rozsądek. Prawdziwy wyłom uczyniła dopiero wielka rewolucja – francuska. Zamiary miała imponujące, zwłaszcza zważywszy na to, gdzie się dokonała: w państwie niewątpliwie potężnym i od paru stuleci urządzonym w stabilny sposób. Wywrócenie porządku zdawało się gruntowne. Tyle że, jak doskonale wiemy z historii – choć admiratorzy rewolucji zdają się wiedzę o tym wypierać ze świadomości – jego rezultaty okazały się tyleż opłakane, co nietrwałe. Zbudowanie nowego ładu, w myśl zamierzeń doktrynerów, na gruncie zbyt mocno naznaczonym starymi przyzwyczajeniami, oplecionym od dawien dawna istniejącymi sieciami zależności, było rzeczą w krótkim czasie niewykonalną. Owszem, istniało sporo dobrych powodów, by państwo urządzone pod dyktando Burbonów upadło. Rewolucja wyzwoliła jednak wiele złych skłonności ludzkiej natury i postawiła sobie za śmiałe – wręcz rzec można: zbyt bezczelne – cele, aby mogła się powieść. Bo też trudno za sukces uznać choćby rzeź Wandejczyków, krwawy terror, walkę z religią czy wprowadzenie nowego kalendarza.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.