Debaty
Klaus Bachmann: Populista, czyli kto?
demokracja| Klaus Bachmann| ksenofobia| nacjonalizm| populista| populizm| skrajna prawica
włącz czytnikRóżnica między protestem i populizmem jest dość płynna. Zieloni rzeczywiście na początku swej działalności byli taką partią protestu. Ich pomysły na demokrację miały wiele cech populistycznych: byli podejrzliwi wobec establishmentu i instytucji państwowych, wykluczali jakiekolwiek koalicje i współrządzenie. Idealizowali też demokrację oddolną i byli nieufni wobec jakiejkolwiek władzy – nawet wobec własnego, wybieranego demokratycznie, kierownictwa. Dlatego robili wszystko, by nie mieć jednego lidera. Dziś są stałym elementem niemieckiej sceny politycznej. Niedawno minęło trzydzieści lat, odkąd zasiedli w Bundestagu. Odgrywają także znaczącą rolę na szczeblu landowym. Ich historię porównuje się do walczących o cyfrową rewolucję Piratów. Jednak moim zdaniem to póki co bardziej grupa nacisku niż partia polityczna.
Z naszej rozmowy mogłoby wynikać, że na niemieckiej scenie politycznej populizm nie istnieje. A to przecież nieprawda.
Rozmawiając o populizmie, musimy oddzielić sposób politycznego komunikowania i populizm jako ruch lub partię. W Niemczech trudno zaobserwować znaczące ruchy i inicjatywy populistyczne. Jednak w każdej z partii bez trudu znajdziemy polityków posługujących się populistyczną retoryką. Wystarczy przypomnieć chociażby slogan polityków CDU/CSU sprzed ponad dziesięciu lat: „Kinder statt Inder” (dzieci zamiast Hindusów). Niemiecka gospodarka odczuwała wtedy szczególnie brak dobrze wykształconych pracowników w sektorze IT. Chadecja zaś – także przy pomocy tego hasła – sprzeciwiała się pomysłowi liberalizacji imigracji, głoszonemu przez SPD i Zielonych.
Również były kanclerz Gerhard Schröder zasłynął z antyamerykańskich i pacyfistycznych wypowiedzi w kampanii wyborczej poprzedzającej inwazję USA na Irak. Z kolei bawarska CSU regularnie protestuje przeciwko „brukselskiej biurokracji” i „nadmiernej regulacji molocha z UE”. Obecny szef partii Horst Seehofer powszechnie znany jest z tego, że skomplikowane tematy przedstawia w postaci sztampowych rozwiązań.
Jednym słowem – emigranci i euro to uosobienie niemieckich lęków.
Rzeczywiście, populiści wykorzystują „lęk przed obcymi”, imigrantami. W Niemczech islamofobia spowodowała np. powstanie lokalnych inicjatyw obywatelskich sprzeciwiających się budowaniu dużych meczetów. Sprawiła też, że antymuzułmańska książka „Deutschland schafft sich ab ” (Niemcy wykańczają się same), autorstwa dawnego członka zarządu Bundesbanku Thilo Sarrazina, stała się bestsellerem. Co ciekawe, nie wywołała jednak żadnej próby zbudowania politycznego ruchu skupionego wokół tego tematu.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Jak polskie elity oswoiły populizm
Uwierzmy w demokrację
Polski nacjonalizm strachu
Dwa oblicza populizmu
Potrzebujemy przewodników, a nie przywódców
Twardy orzech imigracji
Wciąż te same problemy z dyskryminacją rasową w Polsce
Węgry zawieszają kluczowe w UE zobowiązanie azylowe
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.