Debaty



Zoll: Między prawem a sprawiedliwością

Andrzej Zoll| demokratyczne państwo prawa| Ewa Łętowska| Klub Inteligencji Katolickiej| Kornel Morawiecki| Magazyn Kontakt| Stanisław Zakroczymski| trójpodział władzy| Trybunał Konstytucyjny| ustawa o Trybunale Konstytucyjnym

włącz czytnik

Przecież prezydent ma prawo ułaskawiać.

Ułaskawiać owszem. O to, w jakim zakresie przysługuje mu to prawo, możemy się spierać. Natomiast bezwzględnie sprzeczny z ustawą zasadniczą był paragraf drugi postanowienia o ułaskawieniu, w którym mowa była o umorzeniu postępowania przed sądem. Zupełnie nie rozumiem, jak prezydent i doktor prawa zarazem w ogóle mógł podjąć decyzję o tak dalekiej ingerencji w działalność orzeczniczą sądów.

Co jeszcze usprawniłoby działalność sądów?

Przede wszystkim większa pewność i trwałość prawa. Inflacja przepisów jest nieprawdopodobna. W 1990 roku Dziennik Ustaw liczył sobie tysiąc pięćset stron. Zgadnie pan, ile ich było w 2007, kiedy wychodził jeszcze w wersji papierowej?

Dziesięć tysięcy?

Dalece więcej. Dwadzieścia dwa tysiące. Trudno sądzić w takich warunkach. A ludzie – i nie ma co się im dziwić – przerzucają swoją frustrację związaną z dezorientacją w materii prawa na tych, którzy je stosują. Czyli urzędników i sędziów właśnie.

Kiedy mówimy o upolitycznieniu sądów, nie sposób odnieść się do zarzutów wobec Trybunału Konstytucyjnego. Mówi się, że skoro sędziowie są wybierani przez sejm, jest to ciało de facto polityczne.

Zgodzę się z tym, że dzisiejsza procedura wyboru sędziów jest dalece niedoskonała. Natomiast problem nie leży na poziomie ostatecznego wyboru, ale zgłaszania kandydatów.

Dziś może ich zgłosić grupa pięćdziesięciu posłów lub prezydium Sejmu.

Tak, i jest to zła procedura, która stwarza rzeczywiste ryzyko politycznych nominacji.

Jak powinno być?

Moim zdaniem na sześć miesięcy przed upływem kadencji sędziego w Trybunale po jednej kandydaturze powinni zgłaszać prezydent, Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego, Zgromadzenie Ogólne Naczelnego Sądu Administracyjnego, prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej, prezydium Krajowej Rady Radców Prawnych, prezydium Krajowej Rady Notarialnej i ewentualnie wydziały prawa mające prawo przyznawania habilitacji. Ci kandydaci powinni być zgłaszani do marszałka sejmu. Ten powinien upublicznić listę, po to żeby umożliwić społeczną debatę na temat osób, które mają kandydować na tak odpowiedzialne stanowisko. Na trzy miesiące przed zakończeniem kadencji marszałek tworzyłby konwent – po jednym z przedstawicieli klubów parlamentarnych – i ten konwent wybierałby trzech kandydatów na pierwsze miejsce. Ci kandydaci przechodziliby głosowanie w sejmie. Jeśli po pierwszej rundzie nikt nie uzyskałby bezwzględnej większości głosów, zarządzano by drugą z udziałem dwóch kandydatów. W drugiej rundzie dochodziłoby do wyboru sędziego.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze