Publicystyka



Letnia woda kodeksowa

Eurostat| flexicurity| GUS| Kodeks pracy| Marek Bednarski| prekariat| samozatrudnienie| umowy "śmieciowe"| zatrudnienie

włącz czytnik

Biedny, bo pracuje

W badaniach nie znajdziemy recepty na ograniczanie procesu wyłaniania się ze społeczeństwa grupy prekariuszy. Jest w nich jednak bardzo ważna konkluzja: trzeba mieć świadomość wysokiej ceny uelastycznienia rynku pracy i czynić to w skali rzeczywiście niezbędnej, przeznaczając zaoszczędzone (przez przedsiębiorców) środki na kompensowanie związanych z tym kosztów społecznych. Taki jest drugi i najistotniejszy wniosek z badań.

Kluczową rolę w wyznaczaniu niezbędnej skali musi więc odegrać państwo, określając w prawie pracy poziom ochrony zatrudnionych. Niestety, na razie działania państwa w tej sferze przypominają siedzenie okrakiem na barykadzie. Z jednej strony próbuje ono interweniować na rzecz pracowników skazanych na liche zatrudnienie, z drugiej – w obawie o spadek tempa wzrostu gospodarczego i ekspansję bezrobocia rząd uelastycznia rynek pracy, tworząc (jak to ujęto w badaniach) przestrzeń prawną dla niepełnowartościowego zatrudnienia w gospodarce.

Można postawić pytanie, czy ktoś (i kto?) policzył np. ponoszone przez budżet koszty nadmiernej ilości umów czasowych, w tym śmieciowych? Nadmiernej, choćby w porównaniu z UE, gdzie uelastycznieniu towarzyszy silna osłona, m.in. polityka flexicurity – łączenie elastyczności z bezpieczeństwem zatrudnionych.

W Polsce zatrudnienie czasowe przekłada się na zjawisko biednych pracujących (working poor); jest ich u nas o połowę więcej (ok. 12% w stosunku do ogółu zatrudnionych) niż w Unii (ok. 8%). To przełożenie trafia do pomocy społecznej, ale jakie są tego skutki mentalne i moralne – nie wiemy. Nawet o finansowych mamy mgliste pojęcie.

Korzyści z uelastycznienia rynku pracy w przypadku przedsiębiorców są dobrze rozpoznane – uważa profesor. Sygnalizowali je podczas badań sami przedsiębiorcy. I to presja ich, przedsiębiorców, zdaniem naukowców, doprowadziła do upowszechnienia pracy na czas określony oraz zbudowała dla tego europejskiego fenomenu odpowiednią obudowę prawną. Deregulacja i uelastycznienie miały bowiem zwiększyć rolę mechanizmu rynkowego i w konsekwencji doprowadzić do mniejszego bezrobocia oraz do szybszego wzrostu. Jednak takich efektów nikt nie potwierdził empirycznie, jeśli nie liczyć GUS, który podaje, że w latach 2005–2010 zyski brutto przedsiębiorców zwiększyły się o 61%, a podatek CIT tylko o 46%, podczas gdy realne dochody w sektorze gospodarstw domowych wzrosły w tym czasie o ok. 20%5.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.