Publicystyka



Nieszczęsne upominawcze

awizo| doręczenie per aviso| e-sądy| nakaz zapłaty| postępowanie upominawcze

włącz czytnik
Nieszczęsne upominawcze

Przy okazji niedawnego medialnego polowania na e-sąd poświęciłem trochę uwagi i czasu na rozmyślania... i doszedłem do wniosku, że w tej całej dyskusji, nagonce, zapowiedziach reform i pracach nad usprawnieniem zapomniano o jednej istotnej rzeczy. A w zasadzie to minięto się z samym fundamentem problemu, przez co szanse na to, że nowo powstały budynek będzie stał prosto, są raczej mizerne. Przez ten cały czas nikt (włącznie ze mną) nie zastanowił się, co to w ogóle jest to postępowanie upominawcze. Na czym ono polega? Czemu służy? Jaki efekt ma za zadanie osiągnąć? Jeżeli zaś nie wiemy jak coś powinno działać, to jak możemy to naprawiać? Czy naprawdę nikt nie dostrzegł dotąd tej prostej zależności? Najwyraźniej nie, i ten błąd należy naprawić jak najszybciej... Zobaczmy więc jak to ten fundament wygląda...

Z wypowiedzi jakie pojawiały się w mediach odnośnie postępowania upominawczego (i tego w e-sądzie i tego zwykłego) można by wnioskować, że całe to postępowanie upominawcze, to jakiś rodzaj doraźnego sądu orzekającego o obowiązku zapłaty, bez rozprawy i powiadomienia pozwanego, wyłącznie na podstawie tego, co powie powód. I temu właśnie założeniu podporządkowane są wszystkie pomysły "reformatorskie", nakierowane na ograniczenie możliwości dochodzenia w tym trybie roszczeń przedawnionych i wątpliwych. Ale czy na pewno? Czy nakaz zapłaty faktycznie jest orzeczeniem stwierdzającym istnienie długu? No nie do końca. W nakazie sąd daje pozwanemu wybór - każe mu zapłacić, albo wnieść sprzeciw.  Połączmy to z zasadą, że sąd w postępowaniu upominawczym nie prowadzi postępowania dowodowego, nie bada, czy te pieniądze się powodowi faktycznie należą, i poprzez rozważania nad kodeksową nazwą tego postępowania dojdziemy do oczywistego wniosku. Do wniosku, że nakaz zapłaty, to po prostu urzędowe wezwanie do zapłaty. Sposób na upomnienie się przez wierzyciela o pieniądze, który ma tę przewagę nad zwykłym "przedsądowym" wezwaniem do zapłaty, że dłużnik nie może go bezkarnie zignorować. W ciągu dwóch tygodni od jego doręczenia musi on jednoznacznie się opowiedzieć, czy uznaje żądanie za zasadne (i uczciwie płaci dług) czy też go nie uznaje i zgłasza jakieś zarzuty. Trzeciego wyjścia nie ma, nie ma też możliwości unikania odpowiedzi, bo milczenie oznacza zgodę.

Poprzednia 1234 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.