Publicystyka
Polski nacjonalizm strachu
Liah Greenfeld| Marsz Niepodległości| nacjonalizm| naród| ONR| państwo narodowe| Prawo i Sprawiedliwość| suwerenność| tożsamość narodowa
włącz czytnikTo nie koniec. Głoszenie, że następuje erozja więzi narodowych, a polska kultura czy świadomość historyczna znajduje się w głębokim kryzysie. Doszukiwanie się za wszelkimi przejawami krytyki prawicy jakiejś jednej wspólnej „sprężyny” kierującej „nagonką”. Warto przypomnieć również projekt konstytucji Prawa i Sprawiedliwości, który w porównaniu z obecną ustawą zasadniczą zawężał zakres praw i wolności obywatelskich. Dopuszczał np. ich ograniczenie na rzecz mglistej kategorii dobra wspólnego, a także przyznawał prezydentowi arbitralną władzę zagrażającą podstawom demokracji takim, jak chociażby niezależne sądownictwo. Trudno się nie oprzeć wrażeniu, że autorzy tego dokumentu wzorca szukali w konstytucji kwietniowej z 1935 roku.
Gęsta, polska kultura?
Greenfeld podkreśla również, że nacjonalizmy różnią się tym, jak pojmują przynależność narodową. Tę można rozumieć jako otwartą, zależną od woli jednostek, utożsamiać z obywatelstwem (nacjonalizm obywatelski) lub jako zamkniętą, zdeterminowaną czynnikami niezależnymi od woli jednostki, takimi jak pochodzenie czy kryteria biologiczne (nacjonalizm etniczny). Dychotomia oczywiście upraszcza złożoną rzeczywistość, niemniej wydaje się przydatna do charakterystyki polskiego prawicowego nacjonalizmu. Zauważmy przede wszystkim, że do czynników biologicznych, nie licząc skrajnych ugrupowań, mało kto się w polskiej polityce odwołuje, choćby z tego powodu, że nazbyt kojarzą się ze zbrodniczą ideologią nazistowskich Niemiec. Nie oznacza to jednak zaniku ekskluzywnego nacjonalizmu, przybiera on po prostu inną formę.
Opiera się on na specyficznie rozumianej kulturze narodowej. Otóż kultura narodowa może mieć charakter ekskluzywny, jeżeli pojmuje się ją w sposób, mówiąc metaforycznie, „gęsty”, etnograficzny. Jeżeli rozumiana jest jako esencjonalny byt głęboko zakorzeniony w historii, homogeniczny, mający swoją istotę, posiadający wyraźne granice, jasno uchwytną odrębność itd. Definiowanie narodu w kategoriach tak rozumianej kultury oznacza tworzenie sztywnych podziałów na „my” i „oni”.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
András Lánczi: Konserwatywna odnowa Węgier
Wspólnota polityczna i naród
O nienawiści
Pankowski: produkty kultury nienawiści
Polacy, nacjonalizm, strach
Klaus Bachmann: Populista, czyli kto?
Czy demokracja potrzebuje przeddemokratycznych, a nawet transcendentnych podstaw?
Eriksen: W paranoicznej fazie globalizacji
Kto Ty jesteś? Polak mały. Jaki znak Twój? Tommy Hilfiger – ponowoczesne dylematy tożsamościowe
Wciąż te same problemy z dyskryminacją rasową w Polsce
Polska staje się coraz bardziej atrakcyjna dla imigrantów
Tylko niektóre wizy pozwalają cudzoziemcom na pracę w Polsce
RPO: państwo musi mocniej reagować na przestępstwa z nienawiści
Kamusella: (o)Polski nacjonalizm – brak poszanowania w RP dla współobywateli Niemców
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Dyskutować z tak formułowanymi tezami się nie da . Ani w ww artykule ani też w miejskich grafiti nie wiadomo dlaczego .Proponuje więc by Pan profesor napisał jak powinno się w jego pojęciu traktować naród z którego każdy się jednak wywodzi czy chce czy nie chce jeden jest Czechem a drugi Słowakiem .Czy nic z tego nie wynika ?A może należy się wyprzeć samego siebie i niech Słowak mówi,że jest Czechem i na odwrót i wtedy będzie dobrze ? A może wzorem studiów gender zakazać używania pojęcia naród i ojczyzna ? Albo jeszcze lepiej przesiedlać jednych tu a drugich tam niech nie sadza ,że są skądś ,że maja swój wioskę czy ulicę gdzie wyrośli ?Bo inaczej ludzie zawsze bedą odróżniać swoich od obcych.a to przecież takie niedorzeczne i groźne dla demokracji .