Publicystyka



Polski nacjonalizm strachu

Liah Greenfeld| Marsz Niepodległości| nacjonalizm| naród| ONR| państwo narodowe| Prawo i Sprawiedliwość| suwerenność| tożsamość narodowa

włącz czytnik

Drugą stroną tej idei „gęstej” wspólnej i jednolitej kultury jest istnienie kultury „innej”, która często przedstawiana jest jako zagrożenie dla „naszej” tożsamości. Przedstawicielami tej zagrażającej nam kultury stają się różni „obcy”: obcokrajowcy, imigranci, a także różnego rodzaju mniejszości: narodowe, etniczne czy seksualne. Esencjalizacja kultury narodowej prowadzi do tworzenia nieprzekraczalnych lub trudnych do pokonania barier między ludźmi, a więc spełnia podobne funkcje, co pojęcie rasy czy pochodzenia.

Echa takiego pojęcia kultury narodowej pobrzmiewają w wypowiedziach wielu prawicowych polityków, zwłaszcza przy okazji dyskusji na temat mniejszości. Można przypuszczać, że taka koncepcja narodowej kultury odpowiada za dość wymowne milczenie w sprawie polityki imigracyjnej. Ta ostatnia kwestia nie dotyczy zresztą tylko prawicy. Jest rzeczą zadziwiającą, że mimo obaw związanych z kryzysem demograficznym oraz starzeniem się społeczeństwa, w zasadzie żadna z partii nie zaproponowała spójnego programu, który zachęcałby do osiedlania się w Polsce imigrantów.

Greenfeld nie zauważyła, że nacjonalizmy również różnią się tym, jak definiują relacje między narodami. Polski prawicowy nacjonalizm ewokuje wizje permanentnego stanu oblężenia: naród polski nękany jest nie tylko przez wrogów wewnętrznych, lecz przede wszystkim zewnętrznych. Pierwsi to w zasadzie ekspozytury zewnętrznych wrogich Polsce sił czyhających na nasze ziemie, banki, zakłady przemysłowe, oszczędności, na nasze serca i umysły, a także na polityczną niezależność.

W oparach absurdu

Świat prawicowej wyobraźni przypomina hobbesowski stan natury, z tym, że zamiast egoistycznych i nieufających sobie jednostek głównym podmiotem są zwalczające się nawzajem narody: bellum nationum contra nationes. W takich warunkach wszelkie ustępstwa, gesty dobrej woli itd. są nie do przyjęcia, ponieważ wróg uzna je po prostu za przejaw słabości z naszej strony i wykorzysta szansę, aby uzyskać nad nami przewagę.

Niektóre narody w prawicowej retoryce mają specjalny status „odwiecznych wrogów”. Zgodnie z endecką tradycją, jeden z głównych i najbardziej niebezpiecznych antagonistów to państwo niemieckie. Niemcy zmuszone po II wojnie do zrezygnowania z bezpośredniej militarnej ekspansji rzekomo wymyśliły projekt integracji europejskiej jako sposób na odbudowę swojej mocarstwowej pozycji w Europie czy wręcz zniszczenia innych narodów. Współcześni polscy nacjonaliści, nawiązując także do tradycji romantycznej oraz powstańczej, za równie niebezpieczną uważają Rosję, która ich zdaniem korzystając zapewne z pomocy polskiego rządu zaatakowała Polskę, zabijając w zamachu prezydenta.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Tomasz | 12-01-13 15:01
Artykułów na temat nacjonalizmu jest ostatnio dużo . Wszystkie prawie oceniają to pojecie negatywnie .Bardzo blisko jest wielu autorom z profesorskimi tytułami do formułowania równania nacjonalizm = patriotyzm = totalitaryzm =zło .Tak samo opisują to grafiti na śmietnikach tworzone przez rozgorączkowane nastolatki nie mające bladego pojęcia co piszą .
Dyskutować z tak formułowanymi tezami się nie da . Ani w ww artykule ani też w miejskich grafiti nie wiadomo dlaczego .Proponuje więc by Pan profesor napisał jak powinno się w jego pojęciu traktować naród z którego każdy się jednak wywodzi czy chce czy nie chce jeden jest Czechem a drugi Słowakiem .Czy nic z tego nie wynika ?A może należy się wyprzeć samego siebie i niech Słowak mówi,że jest Czechem i na odwrót i wtedy będzie dobrze ? A może wzorem studiów gender zakazać używania pojęcia naród i ojczyzna ? Albo jeszcze lepiej przesiedlać jednych tu a drugich tam niech nie sadza ,że są skądś ,że maja swój wioskę czy ulicę gdzie wyrośli ?Bo inaczej ludzie zawsze bedą odróżniać swoich od obcych.a to przecież takie niedorzeczne i groźne dla demokracji .