Publicystyka



Skalski: : Nie o take Polskie?

11 Listopada| kartka wyborcza| Królestwo Polskie| Księstwo Warszawskie| NATO| PRL| Trzecia Rzeczypospolita| wybory 1989| ZSRR

włącz czytnik

Pamięć zagrożeń zakodowała się trwale w powszechnej świadomości i nie zdajemy sobie sprawy, jak jesteśmy bezpieczni. A do tego ludzie lubią się bać i się straszyć. Okresowe napięcia w stosunkach z Rosją, są potrzebne jej władzy w polityce wewnętrznej, a pobudzają adrenalinę u naszych publicystów, a zapewne i u szerszej publiki. Do tego, zakodowana równolegle nieufność w stosunku do sojuszników, każe się nam skupiać na słabościach NATO, które już jest nie takie jak wtedy kiedy nam, członkowi Układy Warszawskiego, zagrażało.

Jest faktycznie nie takie jakie było w czasach zimnej wojny, bo ta wojna już się skończyła. Nie ma ZSRR z jego ”obozem pokoju i socjalizmu”  i Rosja, jego główna część składowa, jest inna niż była w czasach od Stalina – do Gorbaczowa. A przy tym, to ”nie takie”  NATO wciąż pozostaje najpotężniejszą strukturą polityczną i militarną w świecie. Jeśli my się zastanawiamy czy uruchomi ona piąty artykuł układu zobowiązujący do udzielenia pomocy, to przecież zastanawia się nad tym i potencjalny agresor.

Jeszcze ważniejszym gwarantem bezpieczeństwa niż NATO stała się Unia Europejska. Nawet bez swoich sił zbrojnych, które jakoś nie mogą powstać. Gdyby były naprawdę potrzebne już by istniały. Wojny zawsze są po coś, przy czym jest to kosztowny i ryzykowny sposób osiągania swojego celu. Kiedyś o coś walczyły przeciw sobie Prusy i Saksonia, później już tylko – wielokrotnie – Niemcy i Francja. O co mieliby teraz wojować między sobą członkowie UE ? Po co Unia miałaby z kimkolwiek wszczynać wojnę i kto ośmieli się na nią napaść zbrojnie, gdy do tego większość jej członków jest zarazem członkami NATO. Taki złożony układ sprawia, że jesteśmy we wszechstronnym zespole sojuszników związanych ze sobą również interesami gospodarczymi i społecznymi.

Pacta sunt servanda tak długo jak ważne są interesy, na których się je opiera.  Integracja europejska, z globalizacją, której jest częścią, to nie tylko koncepcja polityczna i doraźne interesy. To dziejowy proces cywilizacyjny, z historycznego punktu widzenia  nieodwracalny, choć po drodze obfituje w sprzeczności, zahamowania i nawet cofnięcia. Na tym tle trzeba w Polsce widzieć skutki pro i antyeuropejskości. Nie tylko dla poziomu cywilizacyjnego, lecz i dla bezpieczeństwa Polski, gdyby miało być zagrożone. Na czym więc z naszej polityce europejskiej polega interes Polaków, a na czym naszego wschodniego oponenta – bo przecież nie wroga ? Na postępie integracji i dążeniu do zajęcia miejsca w centrum struktury, czy na trwałej peryferyjności ? Isolation bynajmniej nie splendid.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.