Świat



OSW: Reforma konstytucyjna dzieli Ukrainę

Batkiwszczyna| Blok Petra Poroszenko| DNR| Donbas| Ihor Kołomojski| Porozumienie z Mińska| Rada Najwyższa Ukrainy| Tiahnybok| Ukraina| ŁNR

włącz czytnik

Na tym tle zagadkowe jest stanowisko Samopomocy, partii związanej z merem Lwowa Andrijem Sadowym, zainteresowanym wzmocnieniem pozycji wspólnot lokalnych. Wydaje się, że tej partii rzeczywiście chodzi jeśli nie o zniesienie, to maksymalne osłabienie roli prefektów, gdyż wzmacniałoby to pozycję merów miast obwodowych (zwłaszcza lokalnych metropolii, takich jak Lwów) wobec organów samorządu obwodowego.

Konsekwencje polityczne głosowania nad nowelizacją

Zapowiedziane przez prezydenta Poroszenkę odroczenie drugiego (ostatecznego) czytania do grudnia ma przede wszystkim zdjąć tę sprawę z wokandy rozpoczynającej się kampanii przed wyborami lokalnymi (25 października), a także dać czas na przekonanie części obecnych przeciwników decentralizacji do jej poparcia. Zgromadzenie niezbędnych 300 głosów w parlamencie przy faktycznej liczbie ok. 390 deputowanych (w 2015 roku wybrano 422 zamiast 450, w międzyczasie pojawiły się liczne wakaty, zaś zgodnie z konstytucją większość zwykła i kwalifikowana obliczana jest od konstytucyjnego składu Rady i zawsze wynosi 226 lub 300 głosów) będzie nadzwyczaj trudne. Poroszenko i rząd prawdopodobnie liczą na to, że w toku dyskusji nad ustawami wykonawczymi uda się przeciągnąć na swoją stronę część oponentów. Nie jest wykluczone, że aby zdobyć dodatkowe głosy przed drugim czytaniem, rząd może wykreślić przepis dotyczący ustawy o szczególnym statusie samorządu części obwodów donieckiego i ługańskiego pod pretekstem, że tzw. separatyści nie wykonali swojej części zobowiązań mińskich.

Głosowanie przeciwko projektowi przez część członków koalicji postawiło pytanie o jej przyszłość. 1 września Partia Radykalna Laszki ogłosiła, że przechodzi do opozycji, zaś frakcja Samopomoc wykluczyła ze swoich szeregów 5 deputowanych (z liczby 31), którzy poparli nowelizację. Jednak koalicja rządowa utrzymała większość parlamentarną. Mimo że w specjalnym wystąpieniu telewizyjnym prezydent Petro Poroszenko oświadczył, że nie ma mowy o rozpadzie koalicji, to jej kryzys jest coraz bardziej widoczny. Ponadto było to kolejne głosowanie, w którym propozycje prezydenckie lub rządowe przeszły dzięki poparciu opozycji i przy sprzeciwie części koalicjantów, co potwierdza, że prezydent ma w Radzie Najwyższej do dyspozycji dwie koalicje: oficjalną i „alternatywną”, co daje mu pole manewru. 

Na pierwszy plan ukraińskiego życia politycznego wysuwają się zbliżające się wybory samorządowe, co jest jednym z wytłumaczeń stopnia emocjonalności i demagogii w debacie z 31 sierpnia. Także zmiana stanowiska Batkiwszczyny, wcześniej ostrożnie popierającej reformę, wiąże się z koniecznością licytacji w populizmie z Partią Radykalną – jej głównym konkurentem. Wybory do rad obwodów i wielkich miast będą swoistym przeglądem sił: od ich wyniku będzie zależeć strategia głównych partii na dalsze miesiące. Jeśli Blok Opozycyjny (BO) wypadnie w nich słabo, koalicja rządząca może zdecydować się na przedterminowe wybory wiosną 2016 roku, aby bez zagrożenia utratą władzy dokonać rekonfiguracji własnego obozu. Jeśli BO zdobędzie duże poparcie, Poroszenko będzie się starał utrzymać istniejącą koalicję, wykorzystując straszak „odwetu regionałów”. 

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.