TK
Eurosceptycyzm - wróg, czy odbicie w krzywym zwierciadle polityki i nauki
Artur Wołek| Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy| eurosceptycyzm| Herman Van Rompuy| Parlament Europejski| torysi| UE| wspólnota polityczna
włącz czytnikArgumentację belgijskich politologów można rozwijać dalej, w kierunku, moim zdaniem dużo bardziej doniosłym. Dotychczasowej konceptualizacji eurosceptycyzmu można więc w uprawniony sposób zarzucić negatywne konotacje i nieostrość definiowania. O wiele istotniejsze jest jednak, że eurosceptycyzm – tak, jak jest dziś definiowany – opiera się na milczących założeniach dotyczących podstawowych pojęć, które określają wrogowie eurosceptyków, a mianowicie UE. Tymi podstawowymi pierwiastkami obecnymi implicite, bez otwartej argumentacji czy dowodów, w dotychczasowym podejściu do eurosceptycyzmu są pewne kwestie ideowe stanowiska proeuropejskiego, czy paneuropeizmu, w każdym razie przeciwieństwa eurosceptycyzmu, oraz charakter UE jako zorganizowanej wspólnoty politycznej (polity). Inaczej mówiąc, eurosceptycyzm jako kategoria możliwa do obrony ma sens tylko wtedy, gdy opiera się na argumentacji przedstawionej w kontekście stanowiska pozytywnego równie dobrze uargumentowanego. Zatem dla zadowalającego zdefiniowania eurosceptycyzmu niezbędne jest zdefiniowanie podmiotu, przeciw któremu eurosceptycy mieliby oponować, gdyż każda próba ujęcia, czym jest europejska wspólnota polityczna, będzie skutkować odmiennymi standardami dla mierzenia zgody lub opozycji. Wspominana tu kilkakrotnie zwycięska typologia Taggarta i Szczerbiaka i potoczne rozumienie eurosceptycyzmu otwarcie niczego takiego nie robią, ani w odniesieniu do stanowiska proeuropejskiego, ani Europy jako zorganizowanej wspólnoty politycznej.
Jeśli spojrzeć na definicję Taggarta i Szczerbiaka, to fundamentami intelektualnymi eurosceptycyzmu są pewne założenia zakorzenione w atmosferze lat 90-tych XX w., kiedy termin „proeuropejski“ utożsamiano z „ponadnarodowy“, a UE była postrzegana jako wspólnota niezachwianie zmierzająca ku federacji. Innymi słowy, stanowisko proeuropejskie oznacza dla Taggarta i Szczerbiaka przekonanie o szybkim, niekwestionowalnym i linearnym przekazywaniu kompetencji państw narodowych Unii Europejskiej. Na UE w podobnym duchu patrzy się jako na byt bez żadnych wątpliwości kroczący ku federacji popularnie określanej mylącym słowem superpaństwo.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Tradycja i postęp, czyli o kłopotach Europejczyków z radzeniem sobie z problemami
Jak polskie elity oswoiły populizm
Wspólnota polityczna i naród
Europa wymknęła się spod kontroli
Ambasador T. Orłowski: Powrót hydraulika?
Wykład profesora Jana Zielonki "W jakim kierunku zmierza Europa"
Rozkręcanie Unii czy alternatywa dla “klaunów”
Europa marzycieli czy pragmatyków?
Joschka Fischer: Europę czeka jeszcze wiele kłopotów
Demokracja pod presją
Pollack: Europa potrzebuje wyobraźni
Antyeuropejskie wybory i nadzieja na europejskie przebudzenie
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.