TK



Kryzys euro - wierzchołek góry lodowej

derywaty| EBC| EFSM| euro| kryzys| Mario Draghi| system finansowy

włącz czytnik
Kryzys euro - wierzchołek góry lodowej

Ponad 10 lat temu, nocą z 31 grudnia 2001 r. na 1 stycznia 2002 r. o północy, jak co roku, na całym świecie strzeliły korki od szampanów. W 12 spośród 15 krajów ówcześnie należących do Unii Europejskiej świętowano jednak nie tylko kolejny Nowy Rok, ale również fizyczne wprowadzenie do obiegu nowej, wspólnej waluty – euro. Likwidacja niemieckich marek, francuskich franków czy włoskich lirów była nie tylko kolejnym etapem integracji europejskiej, ale miała również dowodzić, że proces ten przebiega bardzo dynamicznie i harmonijnie i wkrótce doprowadzi do całkowitej rezygnacji z narodowych partykularyzmów na rzecz wspólnego interesu europejskiego. Krytycy i sceptycy w powszechnej euforii traktowani byli jako niepoprawni malkontenci, którzy szukają dziury w całym i których nie należy traktować poważnie.

Minęło parę lat i optymizm z pierwszych lat funkcjonowania euro wyparował jak kamfora. Kryzys finansowy, który uderzył w światową gospodarkę i przekształcił się w regularny kryzys gospodarczy, szczególnie ciężko doświadczył Unię Europejską, a zwłaszcza kraje strefy euro. Obserwując trwającą od jakiegoś czasu walkę z kryzysem w strefie euro, można odnieść wrażenie, że większe sukcesy święcił Don Kichot wraz ze swym wiernym giermkiem, Sancho Pansą, w boju z wiatrakami. Liczne „plany ratunkowe”, „akcje pomocowe” i „projekty naprawcze”, które zostały zaimplementowane, nie przyniosły satysfakcjonujących rezultatów. Kryzys jak był, tak jest, co więcej, setki miliardów euro wpompowanych aby go powstrzymać, przyniosły jedynie spowolnienie jego postępów, i nie widać wielkiej nadziei na poprawę sytuacji.

Kryzys w strefie euro można rozpatrywać na trzech różnych płaszczyznach:

  •       operacyjnej, którą można określić mianem krótkoterminowej czy też – nie zawahałbym się nazwać jej – reaktywną. Do tej kategorii należą wszystkie specjalne fundusze powoływane ad hoc, tony wydatkowanych euro, nerwowe posunięcia, projekty i rozwiązania. Owe doraźne działania nie rozwiązują problemu (bo i nie mogą), najwyżej mogą dawać nieco czasu na przygotowanie skutecznego lekarstwa na poważną chorobę.
  •       europejskiej. Jak już zostało powiedziane, poziom reaktywny, pompujący grube miliardy euro, może zapewnić czas na wypracowanie skutecznego planu uzdrowienia sytuacji w Europie. W debacie publicznej poszukiwania zazwyczaj ograniczają się do rozważań, w jaki sposób strefę euro można naprawić. Propozycje jej całkowitej likwidacji wciąż stanowią zdecydowaną mniejszość i są niezbyt głośne, choć już przestały być traktowane jako kompletna herezja, jak miało to miejsce w okresie prosperity.
  •      globalnej, ujmującej kryzys w szerszej, ogólnoświatowej perspektywie i umieszczającej w niej europejską unię monetarną. Bardzo często jest ona nieobecna w debacie, tak jak gdyby strefa euro stanowiła samotną wyspę, a gdy już pojawia się w dyskusji, to raczej na poziomie czysto operacyjnym (jak choćby sugestie wsparcia strefy euro z zewnątrz np. przez Chiny). Jednak w mojej opinii, co zostanie ukazane w dalszej części tego tekstu, jest to poziom kluczowy dla zrozumienia istoty problemu. Tylko w tym ujęciu bowiem jesteśmy w stanie ujrzeć las, nie zaś pojedyncze drzewa.

 O dosypywaniu miliardów słów kilka

Poprzednia 1234 Następna

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.