TK



Liberalna polityka społeczna – państwo, społeczeństwo, solidarność

Claus Leggewie| Liberalizm| Margaret Thatcher| państwo| polityka społeczna| ponowoczesność| przyzwoite społeczeństwo| Solidarność

włącz czytnik
Liberalna polityka społeczna – państwo, społeczeństwo, solidarność
Jarosław Makowski. Foto: Mariusz Kubik, Wikipedia.org

Liberalną politykę społeczną tworzyłaby swoista triada: państwo, które jest elastyczne, społeczeństwo, które jest przyzwoite, solidarność, która jest osią relacji międzyludzkich.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że w stwierdzeniu „liberalna polityka społeczna” jest tyle samo sensu, ile w stwierdzeniu „drewniane żelazo”. Tym bardziej w Polsce, gdzie podział jest prosty jak schemat cepa: albo polityka jest liberalna, a dokładniej neoliberalna, albo polityka jest społeczna, czyli rozdawnicza. Tertium non datur.

Pierwsza oznacza, że główna rola państwa sprowadza się do trzymania w ryzach finansów publicznych i deficytu. Państwo musi być małe. A to oznacza: ograniczanie programów społecznych, w których ramach – jak twierdzą neoliberałowie – utrzymuje się „leni” i „darmozjadów”. Dalej: państwo jako zarządca jest zawsze niewydolne. Dlatego rodzimy dogmat brzmi: ograniczać państwo, ile tylko się da; prywatyzować, ile to możliwe. Im mniej państwa, tym lepiej. Tylko w ten sposób rozkwita wolność człowieka i wolny rynek.

Druga, rzecz jasna, przeciwstawna koncepcja mówi, że państwo ma być duże, gdyż na nim spoczywają określone zadania względem ludzi – szczególnie tych wykluczonych. Potrzebujemy więc silnych instytucji państwowych, by chronić – na wolnym rynku, który jest dobry tylko dla najsilniejszych – tych, którzy są w najmniej uprzywilejowanej pozycji. Wolny rynek jest dobry, o ile znajduje się pod ścisłym nadzorem państwa. I jest przez państwo ograniczany.

Jasne, że tak ostra alternatywa jest szyta grubymi nićmi. Sęk w tym, że ta logika, choć może nie w tak skrajnych postaciach, wyznacza pole naszych dyskusji o polityce społecznej. Tymczasem żyjemy w zbyt skomplikowanym, niepewnym i naszpikowanym ryzykiem świecie, by pozwolić sobie na nakreślony rodzaj topornego myślenia – myślenia, pozbawionego za grosz wyobraźni.

I o tę właśnie społeczną i polityczną wyobraźnię apeluje niemiecki politolog Claus Leggewie, który w swoim dekalogu, jak naprawić nasz świat, pisze o konieczności ufundowania nowej umowy społecznej: „Nowa umowa społeczna to połączenie nadającego formę państwa i większej aktywności obywateli. Sprawia, że są oni bardziej społecznie i ekologicznie odpowiedzialni. Jednocześnie jednak mają więcej nowych możliwości do współdecydowania, współdziałania i współokreślania”. I dalej: „Yes, we must! Wielkie zmiany wymagają jednak konstruktywnej fantazji i inicjatywy, a także rozważenia, co jest ważniejsze – bezpośrednie uniknięcie zła czy długotrwałe dobro w bardziej odległej przyszłości i otoczeniu”.

Poprzednia 1234 Następna

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.