TK
Liberalna polityka społeczna – państwo, społeczeństwo, solidarność
Claus Leggewie| Liberalizm| Margaret Thatcher| państwo| polityka społeczna| ponowoczesność| przyzwoite społeczeństwo| Solidarność
włącz czytnikPosttradycyjne państwo ma więc nową treść – w morzu niepewności ma dawać ludziom poczucie życiowego bezpieczeństwa. Ma też nową formę – nie może się zachowywać jak słoń w składzie porcelany, ale musi czujnie przyglądać się zmianom, by móc adekwatnie i szybko na nie reagować. Nie tyle ma działać w pojedynkę (wszak obecny świat to naczynia połączone), ile musi nauczyć się zdolności tworzenia sojuszy, by – szczególnie w ramach takiego organizmu jak UE – móc forsować pożądane przez siebie zmiany i osiągać zamierzone cele.
Jeśli nawet my, obywatele, nie stawiamy dziś państwu dużych wymagań, gdyż tak zostaliśmy przez ostatnie 20 lat wytresowani przez neoliberalną ideologię, to nowoczesne państwo musi zacząć wymagać samo od siebie. Metamorfoza państwa jest dziś koniecznym warunkiem tego, byśmy – poprzez nasz wspólny i solidarny wysiłek – mogli w jak największym stopniu „kolonizować” nieprzewidywalną przyszłość.
Tym bardziej że na początku XXI w. siły i liberalizmu państwa nie mierzy się liczbą posiadanych czołgów i rakiet, ale sprawnością zapobiegania i usuwania klęsk typu powódź czy susza. Liberalnego i silnego państwa nie poznaje się po tym, jak żyje się najbogatszym, ale po tym, jak żyje się najbiedniejszym. Tak rozumiane silne państwo nie jest dla podatnika obciążeniem, ale gwarancją, że płacąc wyższe podatki, w każdej chwili może na swoje państwo liczyć. Bo, jak dobrze wiemy, gdy trwoga, to do państwa!
Historia wymyśla słowa, które potem kształtują historię. Taki los jest udziałem słynnej formuły, której autorką jest Margaret Thatcher. „Społeczeństwo? Nie ma czegoś takiego. Są tylko indywidualni mężczyźni i kobiety, są też rodziny”. To stwierdzenie jest, rzecz jasna, tyleż błyskotliwe, co bałamutne. Nie chcę przez to powiedzieć, że nie ma indywidualnych kobiet czy mężczyzn, gdyż jest tylko społeczeństwo. Sęk w tym, że logika alternatywy jest tu fałszywa. Jest bowiem i tak, że są kobiety, i tak, że są mężczyźni, którzy tworzą społeczeństwo, wspólnotę, gdyż pozostają – czy tego chcą, czy nie – na siebie skazani. Zatem pytanie nie brzmi: „Czy społeczeństwo istnieje?”, ale: „Jak budować przyzwoite społeczeństwo?”, „Jak dobrze żyć razem?”.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Wykłady w Trybunale: Fundamenty współczesnych państw - wartości, zasady i prawa podstawowe
Po co nam sprawiedliwość społeczna – rozważania Kołakowskiego i innych
Bauman: Strach jest uczuciem poddanych, nie obywateli
Claus Leggewie: Społeczeństwo obywatelskie to za mało
Po co nam państwo?
Kiedy będzie więcej pracy?
Richard Sennett: Tworzenie jest myśleniem
Wizja liberalnej polityki społecznej
Gdzie ci mieszczanie?
Polska pod lupą młodzieży
Polityka bardziej społeczna
I. E. Kotowska: 500 złotych - rozdawać czy rozsądnie wspierać?
Nowa redystrybucja dóbr i praw
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.