TK



Uprawnienia policji i służb specjalnych w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego

ABW| CBA| inwigilacja| policja| RPO

włącz czytnik

Jak wiadomo z praktyki, problem z tymi danymi polega na tym, że w niektórych sprawach informacje te wyciekają, rozlewają się, są multiplikowane, przekazywane innym komórkom policyjnym czy innym organom porządku prawnego w Polsce. Zdarza się te informacje zebrane operacyjnie, obojętnie czy wrażliwe, czy nie, docierają do polityków, czy osób podejmujących ważne decyzje o życiu jednostki. Jest oczywiste, że w państwie prawnym tak zdobyte informacje nie tylko nie mogą trafiać w niepowołane ręce, ale muszą być bezpowrotnie niszczone. Paradoksalnie, w lepszej sytuacji jest ten, co do kogo operacyjnie zbierane informacje dostarczyły materiału wskazującego na przestępne działanie. W toku wszczętego śledztwa będzie mógł z niektórymi z nich zapoznać się, kwestionować ich wiarygodność czy kwestionować rzetelność tego, kto je zbierał. 

Najważniejsze jest to, aby ludzie mieli realne prawo czuć bezpiecznie w swoim państwie. I nawet, jeżeli świadomi jesteśmy tego, że może do nas zadzwonić ktoś, wobec kogo jest prowadzone postępowanie operacyjne czy prowadzone jest śledztwo i że ta rozmowa będzie zarejestrowana, to wcale nie będzie to oznaczało, że stanie się pretekstem przeczesania życia człowieka dla prowadzonego śledztwa zupełnie postronnego. Czasem nawet za zgodą sądu, ale wyłudzoną przez organy policyjne pod pretekstem konieczności kontroli korespondencji i rozmów „NN”. Aby takie przypadki maksymalnie skrupulatnie eliminować, konieczne jest precyzyjne prawo, które ingerencję w prywatność wykluczy w sytuacji gdy nie jest to usprawiedliwione precyzyjnymi przesłankami ustawy. Wykluczone musi być szpiegowanie obywatela „na zapas”, tylko dlatego, że zna on/ona kogoś, kto zna kogoś. Takie działanie jest nie tylko pozakonstytucyjną ingerencją w prywatność, ale jest także nieusprawiedliwionym szafowaniem pieniędzmi publicznymi, operacje te są kosztowne, oraz prowadzi do gromadzenia danych których potem nikt nawet nie jest w stanie analizować. 

Trybunał Konstytucyjny nie ma kompetencji by rozstrzygać o tym jak prawo jest stosowane w praktyce i jak jest interpretowane przez sądy. Ma natomiast kompetencje by badać prawo pod kątem jego zgodności z normami konstytucyjnymi, w tym z nakazem tworzenia przepisów precyzyjnych, jasnych i pozwalających ingerować organom państwa w prywatność jedynie wówczas, gdy spełnione są ustawowe przesłanki. 

Trybunał Konstytucyjny

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Konrad | 30-03-12 13:39
W roku 2011 po ujawnieniu, że w 2010 roku służby (policyjne i specjalne) występowały do operatorów 1,3 mln razy o dane telekomunikacyjne zajmując zdecydowanie pierwsze miejsce wśród państw UE, przez kraj przetoczyła się fala oburzenia. Czy podjęto jakieś skuteczne działania, żeby ukrócić ten proceder. Praktyka pokazuje, że żadnych. W 2012 roku podano wstępne dane, że rok 2011 będzie jeszcze ,,lepszy" gdyż sama policja wystąpiła o blisko 2 mln. danych telekomunikacyjnych.
Dane telekomunikacyjne to pojęcie szerokie i może obejmować: podsłuchy-wymagana sądowa kontrola która w rzeczywistości jest fikcją, praktycznie wszystkie wnioski są klepane, lokalizację poprzez logowanie telefonów do BTS-ów, bilingi połączeń - czas, długość rozmowy i.t.d. O kontroli e-maili, korespondencji czy używaniu GPS-u nie wspomnę bo brak danych w tym zakresie.
Jaka jest przyczyna? Tworzeniem przepisów prawa w tym zakresie zajmują się całkowici ignoranci, mający dobre chęci, znający prawo ale oderwani od rzeczywistości. Posłowie uchwalający prawo są całkowicie zdominowani przez przedstawicieli służb i łykają wszystkie przekazywane im bajki o niesamowitych zagrożeniach czyhających na ten kraj i konieczności jak największych uprawnień dla służb. Można odnieść wrażenie, że Polska jest krajem najbardziej zagrożonym przestępczością, a terroryzmem w szczególności.
Druga przyczyna to jest słaba demokracja i fakt, iż w przeciwieństwie do innych krajów europejskich, prawa człowieka i obywatela w Polsce w nie są uważane za zbyt ważne.
Czy problem można rozwiązać? Tak, należy na pierwszym miejscu postawić prawa człowieka i obywatela i nie przejmować się lamentem służb. Przywrócić im właściwą rolę w państwie demokratycznym, rolę służebną a nie opresyjną. Przykład innych krajów pokazuje, że można. Druga sprawa, to należy w ustawie wymienić minimalną liczbę najpoważniejszych przestępstw, w których można wykorzystywać dane telekomunikacyjne i środki techniczne, oraz wprowadzić rzeczywistą sądową kontrolę ich stosowania (w początkowym okresie obwarowanych sankcją).
I na koniec najważniejsza rzecz, nie konsultować ograniczeń z przedstawicielami służb. Najpierw jest człowiek, potem obywatel, następnie prawo i dopiero służby. Ich przedstawiciele nigdy tego nie zrozumieją.

Marek Wichrowski | 30-03-12 15:34
Doprowadzono do sytuacji, w której policja czuje się niemal bezkarna w warunkach nienajlepiej funkcjonującego społeczenstwa obywatelskiego. Niepokojacy jest brak kontroli zewnętrznej nad policją. To temat wielowątkowy. Podam jeden: POLICJA SZANTAŻUJE sklepy z bronią, że odbierze im licencje, jeśli będa sprzedawać pewne rzeczy niezbędne do użycia sportowego broni czarnoprochowej. Jest to całkowicie niezgodne z Ustawą o Broni i Amunicji. Nikt policji tutaj nie ściga w związku z łamaniem prawa. A teraz, wracając do tematu inwigilacji absurdalnej. Wysoki oficer, kolega, powiedział mi, abym nie wypowiadał się tyle razy w forach zajmujacych się bronią, bo - cytuję - "jakiś idiota założy mi podsłuch". To jakaś paranoja. Policja przeżywa kryzys związany z jej polską chorobą - "syndromem wykrywalności". Materialnie zainteresowana jest kryminalizowaniem społeczeństwa. Im więcej przestępstw z Kodeksu, szczególnie łatwowykrywalnych, tym lepiej. Im więcej podsłuchów, tym lepiej. Są przypadki, kiedy zazdrosny policjant/ka zakłada podsłuch mężowi/ żonie. To są kpiny z Państwa Prawa!