Publicystyka



Dług, czyli co?

dług| firma windykacyjna| fundusz sekurytyzacyjny| Trybunał Konstytucyjny| windykacja

włącz czytnik

Dlaczego opisałem tę historię akurat teraz? Ano dlatego, że zwraca ona uwagę na inny problem dzisiejszego pospiesznego postępowania upominawczego. Czy faktycznie w tej sprawie powinien być wydany nakaz? Czy faktycznie można było stwierdzić, że "okoliczności sprawy nie budzą wątpliwości" w sytuacji, gdy sam powód nie wie, dlaczego żąda tyle, ile żąda? Pójdę jeszcze dalej: czy w ogóle sąd powinien rozpoznawać taką sprawę? W końcu jednym z warunków formalnych pozwu jest to, by było w nim "dokładnie określone żądanie", a czy można uznać z "dokładnie określone" żądanie, które sprowadza się do stwierdzenia "żądam 1.382,76 zł, nie wiem dlaczego". Jak pozwany po otrzymaniu takiego pozwu może ocenić, czy się zgadza z żądaniem czy nie? Jak potem można ocenić, czy co do tego samego roszczenia było wcześniej wydane orzeczenie, czy nie?  Jeżeli żądanie ma być "dokładnie określone", to znaczy, że musi być określone nie tylko "ile" się żąda, ale trzeba też podać "czego się żąda". Czy żąda się niezapłaconej ceny, czy odsetek, czy kar umownych, czy jakichś innych opłat. Dokładne określenie żądania wymaga więc podania sposobu obliczenia żądanej kwoty, i wymienienia faktów, z których owo roszczenie ma się wywodzić. Jeżeli tego w pozwie nie ma, to należy powoda wezwać do uzupełnienia braków formalnych, a jeżeli tego nie zrobi to zwrócić mu pozew.

Dlaczego więc niezbyt często się tak robi? Ano zapewne dlatego, że to się statystycznie nie opłaca. Jak ma się na biurku 100 takich pozwów, to najlepszym sposobem na osiągnięcie oczekiwanego przez nadzór celu postępowania (czyli zakreślenia sprawy) jest wydanie nakazu. Wydaje się więc 100 szybkich nakazów według szablonu i wszyscy statystycznie szczęśliwi. Wpływ pokryty, zaległość nie wzrosła, krotną mamy jak trzeba i ogólnie statystycznie jest doskonale. A jak zaczniemy wzywać, to to potrwa, sprawa będzie "wisiała na brakach" na koniec miesiąca trzeba ją będzie wykazać jako nie załatwioną przez co wzrośnie zaległość. Jak zaczniemy zwracać, to będą zażalenia, sprawa się będzie wlokła, średni wiek spraw wzrośnie i ogólnie statystycznie będzie źle. Tak więc ku chwale statystyki nie kombinujmy tylko wydawajmy nakazy... przynajmniej tak długo, dopóki ktoś nie przejrzy na oczy i nie pogoni tych wszystkich nadzorców, którym się wydaje, że jedynym celem istnienia sądów jest manie dobrych wyników statystycznych...
Sub iudice

Poprzednia 123 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.