Publicystyka



Skąd wzięliśmy nasz ustrój?

Józef Buzek| Józef Piłsudski| Kazimierz Kumaniecki| Konstytucja 3 maja| Konstytucja Marcowa| Przerwa Tetmajer| Stefan Bratkowski| Thiers| Władysław Grabski

włącz czytnik

U Seignobosa czytamy, że ustrój ów naśladował "monarchię parlamentarną" Belgii; prezydent, jak król, nie mógł wykonywać żadnej władzy osobiście - poza korzystaniem z prawa łaski. Władzę sprawować mieli ministrowie z prezesem rady ministrów na czele, odpowiedzialni przed izbami parlamentu - też bez określenia, czy chodzi tu o odpowiedzialność sądową (czyli że ministrowie mogliby być sądzeni przez izby), czy tylko polityczną, a więc polegającą na zależności gabinetu od poparcia większości parlamentarnej.

Wszystkie znane nam dowolności pojawiły się już wtedy. Nawet - "ministrowie prezydenccy". MacMahon w roku 1876 w dwóch gabinetach powoływał ministrów wojny, marynarki i spraw zagranicznych, jako niezwiązanych z problemami polityki wewnętrznej. W 1877 r. próbował gabinetu "fachowców", tyle że z własnej nominacji - na co izba, już bez sprzyjającej mu większości, zgodzić się nie chciała, powołując się na ustawy konstytucyjne. Koniec końców i on podał się do dymisji. A również wtedy duchowieństwo samo wywołało utrzymujący się potem przez lat dziesiątki francuski... antyklerykalizm, w kraju, tytułowanym „najstarszą córą Kościoła”; nie umiało powstrzymać się od polityki. Dopiero w kilkanaście lat później, dzięki mądrości Leona XIII, jęło się uczyć, że "Confiteor" nie zawiera wyznania wiary w króla i że Pan Bóg bez pomocy policyjnej lepiej radzi sobie z sumieniami wiernych.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


justin | 08-01-14 11:43
"Naśladując Konstytucję Marcową, miast podjąć tradycję Konstytucji 3 Maja, wszczepiliśmy odrodzonej państwowości te same choroby niemocy i korupcji, które dręczyły Francję lat 1875-1940 i Polskę lat 1921-1926 - za to z kosztami zbędnych powszechnych wyborów prezydenta bez władzy. Proponowałbym dlatego przygotować intelektualny zamach stanu - podejmując dyskusję nad tym, co dręczy i ośmiesza nasze państwo dzisiaj.
Stefan Bratkowski"
"Intelektualny zamach stanu" w zasadzie już się odbył, bo kiełkuje świadomość w
NARODACH , że zgodnie z konstytucją demokratyczną obywatel musi sprawować swą władze w państwie BEZPOŚREDNIO - to znaczy nie przez przedstawicieli władzy w silnie zrzeszonych partiach, które są - tylko amatorami władzy sprawującymi - władzę narodu. Naród może więc sobie tylko pomarzyć o swojej władzy i o tym sądzę zaznaczył prezydent Komorowski w orędzie - mówiąc - "W Polsce są bieda i słabość".
Słabość NARODU, któremu ręce opadają z niemocy sprawowania władzy bezpośrednio - dodałbym .
pozdrawiam