Świat



András Lánczi: Konserwatywna odnowa Węgier

András Lánczi| David Cameron| Fidesz| konserwatyzm| neokonserwatyzm| Viktor Orbán| Węgry

włącz czytnik

Dlaczego?

Bo każde społeczeństwo ma własną historię, uwarunkowania kulturowe oraz ważne, palące problemy – ekonomiczne i społeczne. Na przykład Hiszpania stoi na skraju rewolty przeciwko rządowi i jego propozycjom fiskalnym z powodu najbardziej elementarnych spraw. Wielu Hiszpanów bowiem nie ma środków na zakup jedzenia. To pokazuje, że nie można do podstawowych problemów przykładać uniwersalistycznych rozwiązań. Konserwatyzm jest reakcją na coś. W pewnym sensie nie powinien funkcjonować jako „–izm”, bo nie jest filozofią, ale sposobem czy narzędziem reakcji na problemy nowoczesności.

A jak to jest z prawicą na Węgrzech? Będącemu u sterów władzy Fideszowi Viktora Orbána ideologicznie bliżej jest do Platformy Obywatelskiej czy Prawa i Sprawiedliwości? A może do niemieckich chadeków?

W połowie lat 90-tych Viktor Orbán zdecydował się na sojusz z chrześcijańskimi demokratami, który trwa do dzisiaj. To w praktyce oznacza, że obecny rząd jest swoistą koalicją, w której mniejszość chrześcijańsko-demokratyczna cieszy się dużą niezależnością. Fidesz od lat utrzymuje też świetne kontakty z niemieckimi chadekami. Węgierscy chadecy wewnątrz Fideszu mają swoje własne, niezależne pomysły polityczne. Niedawno, wzorując się na rozwiązaniach z Niemiec, postulowali na przykład wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę. To pokazuje ideologiczny kierunek Viktora Orbána.

Czyli bardziej chadecja niż neokonserwatyzm?

Można tak powiedzieć. Jednak żeby w pełni zrozumieć polityczną scenę na Węgrzech, trzeba się cofnąć co najmniej o 20 lat. Większość problemów jest wciąż zakorzenionych i definiowanych przez ówczesną zmianę systemową. Węgry to jeden z krajów dawnego reżimu, w którym komunistom i całej sieci powiązanych z nimi osób udało się utrzymać władzę także w nowym systemie.

Jak to się stało? Twierdzili, że są najbardziej liberalni i prozachodni w całym bloku komunistycznym. I dlatego mają moralne prawo kontynuować swoją działalność polityczną. Dlatego to, co teraz dzieje się na Węgrzech, to tak naprawdę druga, realna faza zmiany reżimu. Można ją odrzucać jako niewłaściwą strategię polityczną. Albo zgodzić się, że Viktor Orbán po prostu musiał zburzyć dawny, zastany układ, który Węgry odziedziczyły w spadku po czasach komunizmu – związki zawodowe, konglomeraty medialne itp.

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.