TK
Świetna kopia, ale nie działa: KRRiTV jako dysfunkcjonalna niezależna agencja regulacyjna
interes publiczny| Jan Dworak| Konstytucja| KRRiTV| logika rządów większości| media elektroniczne| nadawcy| organ konstytucyjny| regulacja rynku| rynek mediów
włącz czytnikDominującym do połowy lat 70-tych w Europie modelem była więc telewizja mniej lub bardziej utrzymywana przez rząd, deklarująca realizację służby, czy misji publicznej. Oznaczało to dostarczanie obywatelom informacji i wiedzy potrzebnej do tego, by stali się pełnoprawnymi uczestnikami narodowej kultury i demokratycznej polityki. Telewizja została więc uznana za taką samą usługę publiczną jak poczta, kolej czy telefon – każdy powinien mieć możliwość korzystania z niej, powinna realizować interes publiczny a nie interesy grupowe, stąd musi się znajdować pod kontrolą społeczną[21].
Formalnie uzasadnieniem regulacji było uznanie częstotliwości zdatnych do nadawania sygnału radiowego i telewizyjnego za dobro rzadkie, którym państwo musi zarządzać. Inaczej jednak niż w Stanach Zjednoczonych ustalenie technicznych warunków transmisji radiowej a potem telewizyjnej nie było głównym przedmiotem działań regulacyjnych państwa. Już u zarania europejskich radiofonii przyjęto doktrynę, że „media to wspólne dobro społeczne, wartościowe narzędzie, którym należy się posługiwać tak, aby przynosiło korzyści wszystkim obywatelom”[22], a powołana w 1923 r. Komisja Sykesa, owocem prac której było powstanie BBC jako nadawcy publicznego, uznała, że „kontrola nad czymś, co ma tak wielki potencjalny wpływ na opinię publiczną i życie narodu, powinna pozostać w rękach państwa”[23].
Koniec lat 70-tych XX w. to początek gwałtownej zmiany technologicznej, za sprawą której możliwe było powstanie nowych stacji telewizji naziemnej, ale i kablowej, a wkrótce również satelitarnej. Wiązała się ona ze zmianą, a właściwie fragmentaryzacją, czy „uniszowieniem” gustów telewidzów. Z punktu widzenia polityków ta ewolucja oznaczała, że kontrolując jeden-dwa kanały publicznej telewizji nie są już w stanie dotrzeć do 60-70 procent wyborców, jak to miało miejsce w poprzedniej dekadzie. W ten sposób politycy stali się sojusznikami liberalizacji rynku telewizyjnego, a przełom lat 80-tych i 90-tych bywa nawet nazywany okresem „zdrady polityków” względem mediów publicznych, czy dominującej dotąd ich doktryny. Rzeczywiście, w wielu krajach kontynentalnej Europy zniesiono wtedy monopol stacji państwowych, a we Francji sprywatyzowano nawet w 1987 r. pierwszy program telewizji publicznej (TF1)[24].
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
W Senacie o dramatycznej sytuacji finansowej mediów publicznych
Sąd oddalił skargi Lux Veritatis i Mediasat
RPO skarży do TK możliwość dowolnego przyznawania koncesji przez KRRiTV
Dworak: wpływy z abonamentu rosną, ale system powinien być zmieniony
Państwo będzie nadzorować treści audiowizualne w internecie. Nowelizacja ustawy medialnej to „regulacja podobna do ACTA”
Czy demokracja potrzebuje przeddemokratycznych, a nawet transcendentnych podstaw?
Ustawa o mediach publicznych - po co ta reforma?
Dziewiętnaste życie ustawy medialnej. Od 1992 r. walka toczy się głównie o stołki
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.