TK



Świetna kopia, ale nie działa: KRRiTV jako dysfunkcjonalna niezależna agencja regulacyjna

interes publiczny| Jan Dworak| Konstytucja| KRRiTV| logika rządów większości| media elektroniczne| nadawcy| organ konstytucyjny| regulacja rynku| rynek mediów

włącz czytnik

Dlatego nie sposób zgodzić się poglądem, że Rada nie tylko nigdy nie była, ale i nie miała być ciałem niezależnym, że nie nastąpiła rzeczywista delegacja władzy i że od początku maksimum czego można było wymagać, to „przekształcenie KRRiT w pluralistyczny mini parlament, gdzie decyzje mające służyć interesowi publicznemu wypracowuje się przez kompromis polityczny”[39]. Ten sam autor pisze: „Wiadomo było od samego początku, że wszechwładza partii politycznych i słabość społeczeństwa obywatelskiego, a także brak osobistej/profesjonalnej niezależności członków władz oraz wielu pracowników mediów publicznych nieuchronnie doprowadzą do upolitycznienia tych mediów. (…) Teoretycznie sejm, senat i prezydent nie muszą powoływać członków KRRiT według kryteriów politycznych, jednak trudno było zakładać, że tego nie uczynią. Tak się dzieje w młodych demokracjach…”[40].

Pierwsze 17 miesięcy działalności Rady dowodzi, że nie tylko miała ona potencjał, by stać się rzeczywiście niezależnym regulatorem, ale i że pierwszy jej skład tak postrzegał misję nowej instytucji.

Dwa podstawowe zadania, przed jakimi stanęli członkowie Rady powołani w kwietniu 1993 r., to przekształcenie telewizji rządowej, kierowanej przez Przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji działającego przy Radzie Ministrów w nadawcę publicznego z ustawowymi gwarancjami niezależności oraz rozdzielenie koncesji dla nadawców niepublicznych. Obydwa zadania miały ogromny ciężar polityczny, ale mimo to w przypadku obydwu Rada zachowywała się jak niezależna od partyjnych nacisków agencja regulacyjna. Szczególnie było to widoczne w przypadku procesu koncesyjnego. Rada przyjęła bowiem jasne przesłanki przydzielania koncesji (jedna ogólnopolska koncesja telewizyjna, absolutna preferencja dla polskiego kapitału i programu opartego na „wykorzystaniu dorobku polskich środowisk twórczych”[41]) i jasną procedurę opartą na publicznych przesłuchaniach, do których w dodatku nie zobowiązywała jej ustawa. W kontekście powtarzających się zarzutów o korumpowanie członków Rady i konflikt interesów jej ekspertów przygotowujących decyzje koncesyjne, można więc mieć zastrzeżenia co do trafności poszczególnych rozstrzygnięć KRRiT, zwłaszcza w sprawie ogólnopolskiej telewizji komercyjnej, ale nie sposób dowieść, że stał za nimi interes którejś z partii[42]. W przypadku powołania prezesa Telewizji Polskiej SA procedury były dużo bardziej niejasne, ale miarą niezależności Rady było to, że wybrany przez nią Wiesław Walendziak zaczął być atakowany zarówno przez lewicę, jak i prezydenta Wałęsę niemal natychmiast po objęciu stanowiska, co wyraźnie wskazuje na polityczny charakter zastrzeżeń i dużą dozę niezależności KRRiT.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.