Debaty



Demokracja to nie tylko wybory

debata publiczna| demokracja bezpośrednia| gmina| powiat| referendum lokalne| samorząd loklany

włącz czytnik

Władze miasta chcą zapytać mieszkańców o to, czy w przyszłości popierają pomysł budowy metra w mieście, czy chcą ograniczenia ruchu samochodowego w centrum miasta oraz czy życzą sobie, aby magistrat starał się o prawo organizacji kolejnych imprez dużej rangi, np. igrzysk The World Games 2017. Treść czwartego pytania mają zaś ustalić sami wrocławianie.

Natomiast aktywiści miejscy wspierani przez polityków partii opozycyjnych planują zapytać mieszkańców Wrocławia, czy chcą wycofania się z organizacji World Games 2017, a także czy należy rozbudować sieć tramwajową o linie prowadzące na Nowy Dwór, Psie Pole i Jagodno. Kolejne dwa pytania referendum organizowanego przez Inicjatywę Obywatelską mają dotyczyć poparcia dla planu rozbudowy sieci zieleni we Wrocławiu i stworzenia publicznego rejestru umów zawieranych przez magistrat oraz jego spółki. Treść pytania piątego wyniknie w toku rozmów z mieszkańcami stolicy Dolnego Śląska.

Choć pojawiły się postulaty, że z punktu widzenia mieszkańców miasta optymalnym rozwiązaniem byłoby połączyć oba referenda, żadna ze stron nie chce pójść na kompromis. Prezydent Rafał Dutkiewicz uważa, że pytania formułowane w referendum obywatelskim są bezzasadne, bo projekty z ich obszarów miasto już realizuje lub zapowiedziało ich realizację. Z kolei aktywiści wspólnie z politykami opozycji przekonują, że pomysł miejskiego referendum jest obliczony na to, by zaszkodzić ich projektowi. Chcą też, aby wrocławianie w głosowaniu obywatelskim wyrazili się jasno w konkretnych sprawach, zobowiązując formalnie urzędników do realizacji postulatów, które poprą.

Idea referendum lokalnego we Wrocławiu trafiła na mur zbudowany z politycznych podziałów. Groźba, że oba głosowania nie przyciągną odpowiedniej liczby wyborców, wydaje się realna.

Rozwiążmy gorset przepisów

Trudno oprzeć się wrażeniu, że dla polityków sprawujących władzę w samorządach idea referendum jest trochę jak niechciany, niepotrzebny prezent. Ciężko powiedzieć darującemu wprost, że jego podarunek zda się psu na budę, bo jest w za małym rozmiarze, brzydki lub niepraktyczny. Politycy uśmiechają się więc, gdy słyszą o referendum, bo nie wypada lekceważyć głosu wyborców. Zapewne w zaciszu swoich gabinetów cieszą się, że przepisy o referendum lokalnym poprzeczkę przed organizatorami wieszają wysoko. Być może stoi za tym obawa, że rozluźnienie przepisów o referendach zamieni samorządy w obszar obywatelskiej anarchii. Takiej, w której lokalne władze zostaną zepchnięte do roli notariusza nawet najbardziej absurdalnych pomysłów popartych w referendach, a rządzącym nie zostanie odrobina politycznej mocy.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.