Państwo



H. Izdebski: polskie instytucje publiczne wymagają jeszcze doskonalenia

"janosikowe"| dochody jednostek samorządu terytorialnego| ex tunc| Hubert Izdebski| jednostki samorządu terytorialnego| marszałek województwa| NSA| Sejmik Województwa Mazowieckiego| Trybunał Konstytucyjny| województwo mazowieckie

włącz czytnik

To, że się nie sprawdził, wynika choćby z tego, że z inicjatywy posłów z tego terenu w Sejmie znajduje się projekt ustawy o powiecie metropolitalnym, którego treść wskazuje na to, że może on pasować jedynie do metropolii katowickiej. Przy okazji, jest to też odpowiedź na drugie pańskie pytanie – projekt ustawy metropolitalnej powstał, zresztą nie po raz pierwszy; inną sprawą jest to, czy ten konkretny projekt zbliża nas do rozwiązania całego „problemu metropolitalnego”.

A czym według pana powinna być taka struktura metropolitalna?

Moim zdaniem, wyrażanym od samego początku wystąpienia w nowych warunkach tego problemu, struktura metropolitalna nie ma być superzwiązkiem komunalnym, tj. instytucją wspólnej realizacji określonych zadań lokalnych, choć oczywiście nie można wykluczyć takiego dodatkowego kierunku jej działania. Struktura taka, np. szczególny powiat metropolitalny, jest bowiem potrzebna do realizacji zadań metropolitalnych, czyli szczególnych zadań o charakterze regionalnym, a ściślej subregionalnym (poziomu NUTS 3), które praktycznie nie są dotąd realizowane. A w szczególności w zakresie planowania przestrzennego całego obszaru metropolitalnego, ale też np. systemu szkolnictwa ponadpodstawowego czy reglamentacji transportu zbiorowego. Są to zadania podstawowe dla zapewnienia spójności obszaru metropolitalnego, lecz zarazem na tyle względnie wąskie,  by struktura miała wystarczająco „lekki” charakter.

Jak z tego wynika, potrzeba jest. To skąd zatem pat w tej dziedzinie?

Są różne powody jego występowania. Z jednej strony, nasze samorządy, ale też i administracja rządowa, pozostają wciąż na etapie starannego strzeżenia swojej właściwości i braku woli współpracy z innymi podmiotami, które też mają interes prawny w działaniu w tym zakresie. Tak dzieje się, podczas gdy w tzw. świecie nie tylko głosi się, ale i praktykuje hasło wieloszczeblowego zarządzania publicznego (multi-level governance), zgodnie z którym nie jest możliwe, by w rozwiązywaniu określonego zagadnienia ze sfery publicznej nie uczestniczyły wszystkie zainteresowane podmioty.

A zatem konieczna jest współpraca i w obrębie samorządu terytorialnego, i w obrębie całej administracji publicznej, i wreszcie w ramach całości organizacji społeczeństwa (czyli również „trzeciego sektora”). Niechętnie, co zasygnalizowałem w związku z instytucją związków komunalnych, korzysta się z przewidzianych obecnym ustawodawstwem mechanizmów współdziałania – i, jak się zdaje, mało chętnie widzi się wprowadzanie nowych mechanizmów, które przewiduje wniesiony przez Prezydenta projekt ustawy o współdziałaniu w samorządzie terytorialnym na rzecz rozwoju lokalnego i regionalnego. Tym bardziej dochodzi do obrony przed inicjatywami, które choćby pośrednio mogą uszczuplić dotychczasowy stan zadań. Dotyczy to jednostek wszystkich szczebli samorządu, ale, jak się wydaje, największe obawy występują po stronie samorządu województw. Wprowadzenie – prawda że ostrożnej – regionalizacji w 1998 roku bez jednoczesnego uruchomienia procesów metropolizacji w części województw (bowiem metropolii mamy nie więcej niż dwanaście) w pewnym stopniu było tożsame z wprowadzeniem mechanizmu blokowania metropolizacji; mechanizm ten wciąż okazuje się skuteczny.

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.