Państwo



Wojciech Hajduk: Między niezawisłością a nadzorem

Ministerstwo Sprawiedliwości| nadzór administracyjny| nezawisłość sędziowska| referendarz| wgląd w akta| Wojciech Hajduk| wymiar sprawiedliwości| zawód sędziego

włącz czytnik

– Istnieje niebezpieczeństwo – pytanie, na ile realne – że odpowiednie korzystanie z obecnych uprawnień może prowadzić do ingerencji w sferę orzeczniczą.

– Nie widzę dziś takiej możliwości. Oczywiście były takie przypadki, ale w historii już odległej, kiedy cała obudowa prawna była fasadą dla totalitarnego państwa. Od 20 lat mamy wolną Polskę i takie przypadki się nie zdarzają. A jeżeli kiedykolwiek będą próby naruszenia niezawisłości, bo przecież teoretycznie nie można tego wykluczyć, to obowiązkiem sędziego jest zawsze nadać bieg takiej sprawie.

– Rozumie Pan obawy środowiska o możliwe ingerencje w niezawisłość?

– Każda obawa o naruszenie niezawisłości jest godna dostrzeżenia. Jednak w obecnym systemie nie widzę, by takie przypadki były możliwe, nigdy też się z nimi nie spotkałem.

– Jak Pan interpretuje art. 173 Konstytucji, stanowiący o tym, że sądy i trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz?

– Treść tego przepisu została doprecyzowana stanowiskiem TK, który orzekł o konstytucyjności nadzoru administracyjnego ministra nad działalnością sądów.

– Głośnia jest w mediach koncepcja wyjęcia sądownictwa spod nadzoru Ministra Sprawiedliwości i przekazania go pod kuratelę Pierwszego Prezesa SN…

– Ten postulat dla sędziów brzmi bardzo atrakcyjnie. Zwiększenie swobody, zmniejszenie kontroli, każdy chciałby pracować w bardziej komfortowych warunkach. W mojej ocenie jednak, gdyby nadzór administracyjny nad sędziami sprawowany był przez samych sędziów, to sprawność postępowań by się nie zwiększyła, a może nawet uległaby pogorszeniu. Jednak taka decyzja nie leży w gestii Ministra Sprawiedliwości, to jest pytanie do parlamentarzystów i do społeczeństwa. Podejrzewam jednak, że ta koncepcja nie spotkałaby się z jego aprobatą, gdyż stoi w sprzeczności z ideą kontroli społecznej nad funkcjonowaniem organów państwa.

– Spójrzmy na ukształtowanie sądownictwa administracyjnego, tam mamy pełną niezależność od władzy wykonawczej.

– Tylko proszę zauważyć, że sądów administracyjnych i orzekających w nich sędziów jest bardzo mało, w przeciwieństwie do sądów i sędziów powszechnych. Dodatkowo, sądy administracyjne działają w sposób zbliżony do wydziałów odwoławczych sądów powszechnych – sprawa kończy się na jednej rozprawie. Tak naprawdę problem sprawności postępowań w sądownictwie powszechnym dotyczy wydziałów pierwszoinstancyjnych i rozbudowanej procedury dowodowej. Gdybyśmy mieli taki system, że sprawa jest przygotowywana przez pełnomocników, wpływa do sądu i na pierwszym terminie jest rozstrzygana, dziś nie byłoby problemu sprawności i moglibyśmy zafundować sobie każdy system, włącznie z brakiem jakiegokolwiek nadzoru administracyjnego.

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Kazimierz | 24-04-13 22:53
"gdyby nadzór administracyjny nad sędziami sprawowany był przez samych sędziów, to sprawność postępowań by się nie zwiększyła, a może nawet uległaby pogorszeniu. Jednak taka decyzja nie leży w gestii Ministra Sprawiedliwości, to jest pytanie do parlamentarzystów i do społeczeństwa. Podejrzewam jednak, że ta koncepcja nie spotkałaby się z jego aprobatą, gdyż stoi w sprzeczności z ideą kontroli społecznej nad funkcjonowaniem organów państwa." I to mówi sędzia! Podobnej bredni dawno nie czytałem. Urzędnicy lepiej sprawują nadzór, niż Sąd Najwyższy - oto głos biurokracji! Dla mnie - wstrząsający. Nic dziwnego, że aparat sprawiedliwości wygląda i działa tak, jak to widzimy. Sędziowie bez trudności mogą się przedzierzgnąć w urzędników i potem oczekują, że ci sędziowie, którzy pozostają w sądach, będą posłusznie wykonywać polecenia w ramach owego "nadzoru administracyjnego". Bezwstydnie nazywanego "kontrolą społeczną", która w takim wydaniu kojarzy się wprost "demokracją socjalistyczną".