Publicystyka



K. Mazur: Jarosław Kaczyński - ostatni rewolucjonista III RP

"Państwo i Prawo"| imposybilizm| Jacek Sokołowski| Jarosław Kaczyński| okrągły stół| pluralizm| PRL| Stanisław Ehrlich| Trybunał Konstytucyjny

włącz czytnik

 

Stało za nią coś ważniejszego, niż jedynie chęć wykorzystania „prezentu” dostarczonego przez PO (wybór sędziów niezgodny z prawem) czy nawet intencja ograniczenia roli instytucji mogącej potencjalnie zahamować reformy nowego rządu. W istocie chodziło o uderzenie w symbol porządku prawnego III RP.

 

Trybunał odegrał bowiem ważną rolę w procesie kształtowania obecnego ustroju. Jego zmieniającą się funkcję bardzo sprawnie rekonstruuje Jacek Sokołowski, wskazując na trzy wyraźne etapy: rolę instytucji „rozszczelniającej” dyktaturę komunistyczną (1986-1989); rolę „współtwórcy ustroju” (1989-1999); rolę „moderatora polityki publicznej” (1999-2015). Dla naszego wywodu szczególnie interesujący jest okres środkowy. W tym czasie, wobec rozdrobnienia reprezentacji sejmowej oraz bardzo nieprecyzyjnych norm prawnych, Trybunał wszedł w rolę „współustrojodawcy”. „TK dookreślał system, dookreślał ustrój w wielu orzeczeniach, w których dokonywał bardzo daleko idących interpretacji norm”. Często korzystając z przywołanego już bardzo lakonicznego artykułu, iż „RP jest demokratycznym państwem prawnym” dokonał „wielu interpretacji czysto światopoglądowych, których uzasadnienia były filozoficzne, a nie prawne”. Sokołowski podsumowuje: „W ten sposób Trybunał został współtwórcą ustroju, bo wyznaczył granice działania państwa nie w zakresie prawnym, ale aksjologicznym, światopoglądowym”.

Wnioski nasuwają się same. Skoro Kaczyński głosi, że w III RP „nie zaistniały przesłanki dla istnienia państwa prawa”, a aktywną rolę w procesie kształtowania tego porządku prawnego odegrał Trybunał, to jego rolę musi oceniać negatywnie. I to była główna stawka obserwowanej przez ostatnie tygodnie „bitwy o Trybunał”. Chodziło o systemowe ograniczenie roli instytucji, która – zdaniem Kaczyńskiego – zamiast stać na straży praworządności, swoimi orzeczeniami sankcjonowała swoisty imposybilizm państwa.

Rewolucja czy ewolucja, czyli burzyć czy budować?

Dotąd próbowaliśmy jedynie odtworzyć sposób myślenia Jarosława Kaczyńskiego. Teraz spróbujmy zmierzyć się z jego racjami.

 

Kaczyński jest bardzo przenikliwy w swoich diagnozach dotyczących kształtu transformacji ustrojowej. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że ta krytyka ma charakter w dużej mierze historyczny i jest spóźniona o 15 lat.

 

W latach 90. spór o stosunek do dorobku prawnego PRL-u był rzeczywiście punktem wyjścia dla jakiejkolwiek diagnozy słabości państwa. Dziś już chyba tak nie jest. Obecnie imposybilizm III RP wzmacnia raczej podporządkowanie myśli strategicznej funduszom europejskim oraz automatyczne transponowanie dyrektyw unijnych do polskiego porządku prawnego, a nie dalszy wpływ „konstytucji stalinowskiej”. Dziś specjalny immunitet dla silnych nie dotyczy w pierwszej kolejności dawnej nomenklatury komunistycznej, ale preferencji legislacyjnych i fiskalnych dla globalnych korporacji, z którymi polskie firmy nie mają szans konkurować.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.