Publicystyka



Migracje i integracje

cudzoziemcy| Ellis Island| imigracja| integracja| Lampeduza| niebieska karta| nielegalni imigranci| pobyt czasowy

włącz czytnik

Drugą przewagą jest członkostwo Polski w Unii Europejskiej. Uzyskanie prawa do pobytu w Polsce daje prawie takie same możliwości jak we Francji, Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Tak więc jeżeli ścieżka uzyskiwania prawa do pobytu byłaby w Polsce szybsza i łatwiejsza niż w innych państwach członkowskich, szczególnie dla niektórych kategorii cudzoziemców – na przykład posiadających pożądane na rynku pracy umiejętności czy kwalifikacje – to wtedy byłaby szansa, że wybieraliby oni nasz kraj jako miejsce, w którym przechodziliby całą procedurę. Przy okazji pracowaliby, płacili podatki i integrowali się ze społeczeństwem. Zwiększyłyby się szanse na to, że po uzyskaniu prawa do stałego pobytu w Unii Europejskiej zdecydują się oni pozostać w Polsce, że nie będą poszukiwać zatrudnienia w innych krajach. Można tu również rozważyć różne ścieżki uzyskiwania polskiego obywatelstwa, które byłyby uzależnione od interesu społeczno-ekonomicznego państwa. Pewnie można takiemu podejściu zarzucić zbytni optymizm, szczególnie w sytuacji utrzymującej się emigracji Polaków, ale jednocześnie trzeba wiedzieć, iż migracje to bardzo skomplikowany problem, a wiele decyzji jest podejmowanych na podstawie niełatwo mierzalnych i nie zawsze racjonalnych czynników.

Sukcesu polityki imigracyjnej polegającej na określaniu ścieżek nie można rozpatrywać w perspektywie krótkoterminowej. Świadczyć o nim będzie dopiero włączenie się imigrantów do społeczeństwa państwa przyjmującego, co może zapewnić tylko efektywna polityka integracyjna. Obecnie polityka imigracyjna i integracyjna to dwa odrębne księstwa, które może z sobą nie rywalizują, ale również nie współpracują. Trzeba połączyć jedno z drugim. Polityka integracyjna musi zostać włączona do polityki imigracyjnej. Takie założenie wynika z przekonania, że problemy z integracją cudzoziemców – i to nie tylko w pierwszym, lecz także w kolejnych pokoleniach – powodują niemożność racjonalnego tworzenia korzystnych dla danego państwa ścieżek imigracyjnych. Napięcia społeczne pomiędzy obywatelami państwa przyjmującego a cudzoziemcami, czy nawet tylko osobami o korzeniach migracyjnych (którzy są przecież w zdecydowanej większości przypadków obywatelami danego państwa przyjmującego), muszą wpływać negatywnie na możliwości absorpcyjne i zdolność do prowadzenia polityki. Tak więc porażka integracji musi powodować ograniczenie imigracji, nawet w sytuacji, gdy rośnie zapotrzebowanie na pracowników cudzoziemskich, a brak rąk do pracy niechybnie negatywnie odbije się na konkurencyjności. Z sytuacją taką mamy dzisiaj do czynienia choćby w Holandii, we Francji czy nawet w Szwecji. Oznacza to, iż otwieraniu się na imigrantów musi towarzyszyć dobrze przemyślana i nastawiona na usamodzielnienie się ekonomiczne cudzoziemców polityka integracyjna. Powinno to następować poprzez rynek pracy. Nie wierzę bowiem, iż jakiekolwiek społeczeństwo zaakceptuje liczną grupę imigrantów, którzy będą funkcjonowali tylko dzięki transferom społecznym. Nawet taki stereotyp jest groźny, nie mówiąc już o faktach. Tak więc przy wytyczaniu ścieżek migracyjnych należy brać pod uwagę również zdolność państwa i społeczeństwa do integrowania cudzoziemców. To wydaje się niezmiernie ważne dla Polski, która w obliczu zmian demograficznych powinna być zainteresowana większym napływem cudzoziemców, ale jednocześnie zdolna do unikania problemów, jakie wystąpiły w innych państwach. Musimy uczyć się po prostu na ich błędach.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.