Debaty



Tradycja i postęp, czyli o kłopotach Europejczyków z radzeniem sobie z problemami

Ancien Régime| chrześcijańskie korzenie Europy| federacja europejska| fenomen Solidarności| konserwatyzm| Reformacja| sekularyzacja| Unia Europejska

włącz czytnik

Politycy europejscy zdążyli zawalić wszystkie możliwe duże sprawy we własnych państwach i na poziomie UE. Czy skłoniło to ich do samoograniczenia swej roli, uznania, że chcieli wyregulować zbyt wiele dziedzin, że trzeba cofnąć  się o parę kroków, choćby wrócić do korzeni integracji europejskiej, jeśli wciąż ma to być dominująca zasada ideowa? Bynajmniej. Uznali, że trzeba pójść jeszcze dalej, zaproponować jeszcze większy projekt. To oczywiście budzi sprzeciwy. Jest szansa, że uda się zapędy postępowców poskromić. Gwarancji na to nie ma jednak żadnych. Zwłaszcza że – o czym za rzadko się mówi – wielu mieszkańcom UE bynajmniej nie przeszkadza jej omnipotencja w licznych dziedzinach, nie dbają też o ideologiczne oblicze jej ewolucji. Kryzys struktur unijnych powinien ich otrzeźwić, przekonać, że przenoszenie kolejnych uprawnień na niewydolne instytucje brukselskie to brnięcie w ślepy zaułek. Niestety, przynajmniej na razie znaczna część europejskiej opinii publicznej z dobrą wiarą przyjmuje hasło „więcej Europy” jako remedium na obecne problemy całej Unii i poszczególnych jej członków. To znacznie ułatwia zadanie tzw. przywódcom europejskim i wspierającym ich euroentuzjastycznym intelektualistom i ekspertom. Czują się uprawnieni do snucia kolejnych planów ratunkowych, forsowania następnych wizji pogłębiania integracji, przechodząc łatwo do porządku dziennego nad tym, że przecież już poprzednie, przez nich samych gorąco wspierane i wcielane w życie, miały okazać się ziszczeniem naszych marzeń o szlachetnej i racjonalnej strukturze, która zapewni nam dobrobyt, bezpieczeństwo i szczęście osobiste, a najwyraźniej niewiele z tego wyszło. 

Ciągłość pilnie poszukiwana

Skoro jednak euroentuzjastyczni teoretycy i praktycy postępu tak często zawodzą, dlaczego ich konserwatywni oponenci nie potrafią skutecznie się im przeciwstawić? Nie wszystko tłumaczy przewaga tych pierwszych w mainstreamowych mediach, w świecie kultury masowej, czy w dystrybuujących rozmaite środki pomocowe i granty instytucjach unijnych, kupujących hojnymi datkami przyzwolenie Europejczyków na kolejne eksperymenty polityczne i gospodarcze. Coraz większym problemem staje się słabnące zakorzenienie wielu europejskich wspólnot politycznych w tradycji. Było ono w XIX i XX wieku podstawowym atutem konserwatystów w starciu z dyktowanym przez lewicowo-liberalne środowiska postępem. Tradycję definiowano na różne sposoby, ale kilka zasad uznawano za wspólne dla konserwatywnie zorientowanej Europy: przekonanie, że lepsze są ewolucyjne zmiany niż gwałtowne, rewolucyjne wstrząsy; wiara, że choć państwo powinno być silne, to nie może ingerować w te sfery życia, gdzie mniejsze wspólnoty i jednostki same dobrze dają sobie radę; szacunek dla narodowych, regionalnych i lokalnych obyczajów; pochwała przedsiębiorczości i pracowitości, z ich mocnym powiązaniem z troską o dobro wspólne; uznanie pierwszorzędnej roli rodziny; podkreślenie kluczowej roli religii i niezgoda na jej wypchnięcie wyłącznie do sfery prywatnej, przy jednoczesnym rozdziale Kościoła od państwa. Przekształcająca się coraz bardziej w zbiurokratyzowane, zcentralizowane monstrum, nieefektywna gospodarczo, rozrzutna Unia Europejska, w której olbrzymie pieniądze są wydawane na propagowanie nowinek obyczajowych podważających tradycyjne rozumienie rodziny, zaś religię spycha na margines a nawet poczyna zwalczać – to twór, który konserwatywnie nastawieni mieszkańcy Europy z trudem mogą zaaprobować, choć zdają sobie sprawę, że są na niego skazani, o ile sam się nie rozpadnie. Jest ich jednak coraz mniej, a wiara, że mają w tradycji opokę, do której zawsze się można odwołać, okazuje się nadszarpnięta.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.