Publicystyka



Czas pracy – czas konfliktu

Adam Szejnfeld| Donald Tusk| Kodeks pracy| Komisja Trójstronna| Krzysztof Kwiatkowski| NSZZ "Solidarność"| Piotr Duda| PIP| PKPP Lewiatan| Stanisław Szwed

włącz czytnik

Kodeks kontra kryzys

Autorzy obu projektów wychodzą z założenia, że stworzenie optymalnych warunków funkcjonowania przedsiębiorstw, również w obszarze prawa pracy, to szansa i zarazem gwarancja wzrostu gospodarczego. W uzasadnieniu do poselskiego projektu ustawy przekonują, że doświadczenia większości krajów podejmujących reformy prawa pracy, ale także polskie doświadczenia z okresu lat 2008-2010 (ustawa antykryzysowa – przyp. red.) pokazują, iż głównym instrumentem ochrony miejsc pracy i impulsem do tworzenia nowych miejsc pracy jest zwiększenie elastyczności stosunku pracy. Bez tego rodzaju rozwiązań wydaje się, iż w ogóle nie będzie możliwe podjęcie efektywnej walki ze skutkami kryzysu w sferze rynku pracy.

Dlatego projekt poselski zakłada zmiany nie tylko, jak rządowy, w zakresie przepisów dotyczących okresu rozliczeniowego czasu pracy, ale także:
·        rezygnację z zapisanej w kodeksie definicji doby pracowniczej, co zmniejszy wydatki za nadgodziny;
·        rozszerzenie możliwości wprowadzania przerywanego czasu pracy;
·        wydłużenia niepłatnej przerwy w pracy;
·        uelastycznienia rekompensowania pracy w dzień wolny;
·        obniżenia stawek za pracę w godzinach nadliczbowych, z 50% więcej niż normalna stawka w dni powszednie i ze 100% do 80% w niedzielę i święta.

To nie jest jakieś takie krwiopijcze i kapitalistyczne nastawienie pracodawców, tylko przymus: albo poszukuję oszczędności, albo bankrutuję, więc – szukam oszczędności – przekonywał pos. Adam Szejnfeld, prezentujący projekt poselski.

Najważniejsza w obu projektach zmiana dotyczy wydłużenia okresu rozliczeniowego z obecnych na ogół stosowanych 4 miesięcy do 12 miesięcy.

Dłuższy okres rozliczeniowy ma zwiększyć elastyczność w zakresie organizowania czasu pracy, zwłaszcza w okresie sezonowości prac, braku stałych zamówień i występowania przejściowych trudności w firmie. Jest to szczególnie ważne w czasach dekoniunktury gospodarczej, ale nie tylko. Może dotyczyć w skali makro całego rynku, określonego sektora, czy branży, jak i w skali mikro, także indywidualnej sytuacji danego przedsiębiorcy. Dzięki temu pracodawcy ograniczą koszty przestojów i godzin nadliczbowych oraz koszty zwolnień i rekrutacji, gdyż ma ona zapobiec owym zwolnieniom. Kiedy zamówień będzie mniej pracownicy pójdą do domu, np. po sześciu godzinach pracy, kiedy pół roku później będzie ich więcej, popracują dłużej. Ważne, aby w ciągu okresu rozliczeniowego średni czas pracy danej osoby był zgodny z kodeksem. „Miękkie” miejsce tego rozwiązania: pracownik nie dostanie za nadgodziny, nawet jeśli w czasach koniunktury będzie pracował dłużej niż kodeksowe osiem godzin dziennie. Za to pracodawca oszczędzi i – być może – nie zwolni  w okresie dekoniunktury. Lewiatan obliczył, że firma która zatrudnia sto osób, z których każda zarabia 2 tys. zł brutto, może w ciągu roku oszczędzić od 241 tys. do 320 tys. zł rocznie.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.